Wiara doktora W.
Wielu uczciwych i kompetentnych współczesnych lekarzy mogłoby zinterpretować spotkanie Mary M. i dra W. jako przekonującą ilustrację problemu, gdzie wyparcie może stanowić uporczywą blokadę uniemożliwiającą wyzdrowienie. Przypadek Mary M. postrzegać będą jako wyraźnie rzucający się w oczy problem wyparcia – problem kobiety, która uchyla się od skonfrontowania się z alkoholizmem, odmawiając właściwej terapii, „depresją” tłumacząc swoje destrukcyjne picie, radośnie obwieszczając poprawę, mimo że nadal pije. Pacjentka wzgardziła doskonałą radą, oczekiwała natomiast, że podyktuje własne warunki leczenia. Alternatywna analiza wykazałaby jednak, że utrwalone uprzedzenia uniemożliwiły doktorowi W. zrozumienie potrzeb tej kobiety. Spróbujmy zbadać, w jaki sposób to kliniczne spotkanie pomogłoby ujawnić założenia determinujące reakcję dra W. na postępowanie pacjentki. Przyglądamy się postawom jednego określonego lekarza, choć struktura jego przekonań jest reprezentatywna dla dużego i ważnego sektora dzisiejszego świata leczenia alkoholizmu. Dość widoczna stanie się kontynuacja z przeszłości. Wszyscy pacjenci, którzy zasięgają porady w sprawie problemu alkoholowego, postrzegani są jako osoby cierpiące na identyczny stan o podłożu alkoholowym, a mianowicie na chorobę alkoholową. Mary M. była, wedle terminologii dra W., „alkoholiczką”, tak też oceniliby jej stan terapeuci pracujący w jego klinice. Taka odruchowa i nieuwzględniająca żadnych różnic diagnoza przesłania fakt, że różni ludzie będą inaczej i w zróżnicowanym stopniu doświadczać problemu alkoholowego. Mary miała poważny problem alkholowy, nie cierpiała jednak na ciężkie czy utrwalone uzależnienie od alkoholu. Nadal potrafiła pić alkohol dla towarzystwa, nie miała objawów odstawiennych i nie musiała pić rano.