Lek z pogranicza medycyny

W przypadku środków psychoaktywnych to, co uznaje się za ich działanie odprężające, w przeciwieństwie do zastosowania medycznego przypomina często próby określenia, gdzie przebiega niewyraźna granica na rozmytej mapie. Niepewność pojawia się prawdopodobnie w zależności od tego, czy przyglądamy się historycznym świadectwom, czy dzisiejszemu zastosowaniu narkotyków. Zanim zajmiemy się specjalnym przypadkiem alkoholu, rozszerzmy pole zainteresowania i zobaczmy, czego można się dowiedzieć ze zbadania sposobu, w jaki narkotyki – ogólnie rzecz biorąc – prowadzą do stawiania pytań o granice między medycyną i nie-medycyną. Weźmy choćby dziewiętnastowieczne stosowanie opium jako jeden z przykładów tego typu problemów. Na początku XIX wieku w Anglii każdy mężczyzna, kobieta i dziecko spożywali średnio około 120 standardowych dawek opium rocznie. Dostęp do lekarzy był ograniczony zwłaszcza dla biedoty – większość opium ordynowano sobie samodzielnie i kupowano w pobliskim sklepie bez żadnych prawnych ograniczeń. Sprzedawano je w postaci pigułek albo jako roztwór alkoholowy – laudanum. Opium stosowano przeważnie samodzielnie w celu leczenia ogólnych dolegliwości w epoce, kiedy brakowało innych sposobów leczenia objawów. Nie było na przykład innego sposobu leczenia kaszlu. Kurowano się na własną rękę, jakkolwiek dziś samodzielne stosowanie medykamentów jest ważnym sektorem terapeutyki, o czym świadczy ogromna gama lekarstw dostępnych bez recepty. Dziewiętnastowiecznych komentatorów zaczęło jednak niepokoić nie tyle dowolne i coraz powszechniejsze kupowanie w pokątnych sklepikach opium zalecanego do leczenia ogólnych dolegliwości, ile krążące pogłoski, że robotnicy w Manchesterze dodają opium do piwa, stosując tak zwane „pobudzanie” – czyli, innymi słowy, zażywają opium dla odprężenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *